Mr Tupitus
wtorek, 3 maja 2016
Przewodnik po Dolinie Trzech Stawów
Zagadki
1. Co oznacza słowo Sztuwajer?
a. sztuczny staw
b. spiętrzający staw
c. dolinę rzeczną
2. Które 3 gatunki ptaków, które można spotkać nad stawem Łąka
a. perkoz dwuczuby, mewa śmieszka, łabędzie
b. czapla biała, koliber, mewa srebrzysta
c. wróble, orły białe, sępy
3. Wymień sporty, jakie można uprawiać w Dolinie?
a.narciarstwo biegowe, jazda na rolkach, kolarstwo
b. jazda na rowerze, lotnictwo szybowe, kajakarstwo
c. kajakarstwo, skok na bunggie, wędkarstwo
Odpowiedzi proszę podawać w komentarzach.
niedziela, 24 kwietnia 2016
Jertopolis. Misja w czasie
Jest rok 2050. Informatyk Andrzej właśnie skończył przyrząd
do rozmowy ze zwierzętami i roślinami o nazwie Jordot.
Był niewielki i wyglądem przypominał małe radio. Z prawej strony miał
przymocowany mikrofon
w kształcie ostrosłupa, a z lewej niewielki głośnik. Na
jego górnej ściance znajdowała się kamerka, która rejestrowała obraz i
przesyłała go do bazy danych Jordota, w której Andrzej zebrał miliony gatunków
zwierząt i roślin. W bardzo skomplikowanym procesorze o wielkości główki od
szpilki dopasowywano obraz do języka zwierzęcia lub rośliny i przetwarzano
ludzki głos na język zrozumiały dla danego gatunku. W drugą stronę odbywało się
to automatycznie.
Andrzej bardzo cieszył się ze swojego wynalazku, ponieważ
chciał z kimś porozmawiać a jego przyjaciele ciągle siedzieli przed komputerem. Postanowił
wypróbować swój wynalazek. Podszedł do swojego psa
i powiedział:
-Cześć Dino!
- Cześć Andrzej, kiedy pora jedzenia?
-Za pół godziny dostaniesz jeść.
-Dziękuje, to świetnie, bo jestem głodny!
,,To naprawdę działa!”- pomyślał zadowolony swoim sukcesem
Andrzej. Sprawdził urządzenie na kilku
innych zwierzętach np na.: kuropatwach, lisach i wilkach. W każdym przypadku
urządzenie działało!
Następnego dnia postanowił porozmawiać z drzewem. Podszedł
do pierwszego lepszego drzewa a była nią brzoza.
-Witaj brzozo!
-Witaj! Jesteś człowiekiem, prawda?
-Tak.
-Nie będę z tobą rozmawiać, bo ludzie niszczą ziemię!
-Jak to niszczą?
-Wycinają lasy, zabijają zwierzęta i zanieczyszczają powietrze,
wodę i glebę. Za kilkaset lat czeka nas zagłada... Zresztą sam zobacz, dotknij
mojej kory, a przeniosę cię w 2500 rok!
Andrzej przyłożył rękę do drzewa
i nagle porwał go jakiś wir. Gdy wir ustał jego oczom ukazał się przerażający
widok. „Jertopolis” – przeczytał napis unoszący się w powietrzu. Na ulicach nie
było żadnych budynków, ludzi, roślin ani zwierząt. Budynki zastępowały kmerce.
Były to klatki o tej samej wielkości. Wyglądały jak klatki dla zwierząt, ale nie
mieszkały w nich zwierzęta tylko jednakowe roboty nazywane Jertanami. Poruszały
się na czterech małych kółkach czyli kołbakach. Nigdzie nie było ludzi, bo
zastąpili ich Jertanie, zaś rośliny zastąpiono metalowymi drzewami - kerdziami
i sztucznymi kwiatami – kerdzialonami.
i sztucznymi kwiatami – kerdzialonami.
Andrzej patrzył z niedowierzaniem.
Wszędzie tylko metal i szkło. Nigdzie nie było ani zielonego listka. Nie było
żadnych pagórków, rzek, ani jezior. Wszystko to zastąpiono równiną wykonaną z
metalu dendorowanego, który był miękki jak plastelina. Słońca nie było w ogóle
widać, ponieważ przysłaniał go ogromny smog. Wszędzie były różne fabryki, z których
się ten smog wydobywał.
Po chwili podszedł do niego jeden
z Jertanów. Miał kwadratową głowę, na której była jedna para małych oczu i
głośniczek przypominający usta. Jego tułów był okrągły z zamieszczonymi na nim
setkami przycisków z dziwnym napisami.
Robot podjechał do Andrzeja na
kołbakach i wydał kilka odgłosów jakby chciał się z nim skomunikować i po
chwili wydał zapytał:
-Wyglądasz inaczej ode mnie,
jesteś jakimś nowym modelem?
-Nie. Jestem człowiekiem.
-Jak to, przecież wygnaliśmy was
na planetę X350 w 2200 roku, ponieważ zniszczyliście Ziemię!. Z tego powodu
należy zniszczyć wszystkich ludzi!!!
Robot wycelował
w kierunku Andrzeja cyberjembką, by go zniszczyć. Andrzej zamknął ze strachu oczy i w tym samym momencie powrócił do
teraźniejszości. Znowu znalazł się przy tym samym drzewie ze swoim jordotem w
ręku. Postanowił, że musi zmienić przyszłość by nie dopuścić do zniszczenia
ziemi. Poszedł do swoich przyjaciół, by o wszystkim opowiedzieć. Postanowili organizować
festiwal ochrony ziemi, który odbył się 22 kwietnia i od tego czasu nazywa się
Dniem Ziemi. Na festiwalu każdy mógł porozmawiać ze zwierzętami i roślinami
przy pomocy jordota i posłuchać jak bardzo cierpią z powodu człowieka. Ludzie
przekonali się, że robią źle i od tego czasu bardziej szanowali Ziemię.
wtorek, 5 stycznia 2016
Samotny staruszek na księżycu
Tematem filmu jest historia dziewczynki, która chciała się skontaktować z samotnym starszym panem na księżycu.
Pewnego dnia dziewczynka obserwowała niebo przez lunetę i zauważyła, że na księżycu mieszka starszy pan. Każdego dnia, gdy wracała ze szkoły patrzyła w lunetę i starała się z nim skontaktować. Próbowała na wiele sposobów: strzelając z papierowego łuku, rzucając papierowe samoloty oraz próbując pokazać list. Pewnej nocy wigilijnej wysłała prezent, do którego były przywiązane balony, aby mógł dolecieć. Gdy prezent doleciał na księżyc mężczyzna był bardzo zaskoczony i zarazem szczęśliwy. Okazało się, że prezentem była luneta. Kiedy przez nią spojrzał zobaczył machającą w jego stronę dziewczynkę i uświadomił sobie, że nie jest sam.
Przesłaniem filmu jest pokazanie problemu samotności ludzi starszych. Autorzy chcieli nam pokazać, że samotni starsi ludzie są bardzo smutni, przygnębieni i nic ich nie cieszy. Takim osobom trzeba pomóc i udowodnić im, że ktoś o nich pamięta i myśli. Wtedy wracają do normalnego życia, czują się szczęśliwi i potrzebni. Moim zdaniem autorzy pokazali też, że dzieci są bardziej wrażliwe na cudze nieszczęście niż dorośli. Dorosły nie zawracałby sobie głowy jakimś panem na księżycu, ponieważ ma zawsze wiele obowiązków i pracy. Dziewczynkę zmartwiło to, że ten pan nie ma nikogo bliskiego i jest bardzo smutny.
Starała się z nim skontaktować i nie traciła nadziei. Myślała o nim, kiedy wracała ze szkoły i gdy jechała samochodem do domu. Kiedy w końcu udało jej się z nim skontaktować była bardzo szczęśliwa, że ktoś kto nikogo nie miał i był bardzo smutny w końcu się uśmiechnął.
Autorzy chcieli również pokazać, że święta nie polegają tylko na otrzymywaniu prezentów lecz na ich dawaniu i że prezent nie musi być drogi. Wystarczy nawet zwykły list lub pokazanie komuś, że się o nim pamięta i że ten ktoś jest dla nas ważny. Dziewczynka marzyła o tym, żeby staruszek ją zobaczył i jej marzenie spełniło się w czasie świąt. Dostała wiele prezentów, ale najbardziej ucieszyła się, gdy zobaczyła, że staruszek macha do niej. Spełniło się też marzenie staruszka, czyli świadomość, że ktoś o nim pamiętał i myślał.
Autorzy starają się przekonać widzów do swoich racji w różny sposób np. nieprzypadkowo umieścili starszego pana akurat na księżycu, chociaż mogli go umieścić na przykład w budynku obok albo w innym mieście. Chodziło im o to, że odległość nie ma znaczenia lecz największe znaczenie ma nadzieja, której nie wolno stracić. Dziewczynka się nie poddawała i próbowała na różne sposoby skontaktować się ze staruszkiem. Po wielu nieudanych próbach w końcu jej się udało znaleźć sposób, by pokazać mu, że jest ktoś, kto o nim myśli.
Autorzy nie skupiali się na tym gdzie dziewczynka mieszka, ile ma lat i gdzie chodzi do szkoły, bo to nie było ważne. Najważniejsze było pokazanie wysiłku tej dziewczynki, który wkładała w to, co robiła oraz jej emocji np. smutku po nieudanym locie papierowego samolotu na księżyc. Skupili się też na emocjach staruszka np. robili zbliżenia na jego oczy, żeby pokazać jego ogromny smutek, a później łzy szczęścia.
Autorzy nieprzypadkowo wybrali czas Bożego Narodzenia, ponieważ spędza się go wspólnie z rodziną. Chcieli pokazać, że nikt nie może być sam. Na charakter reklamy wpływa również piosenka, która jest bardzo nastrojowa i spokojna.
Treść filmu bardzo wiąże się ze współczesnością, ponieważ zdecydowana większość ludzi młodych nie zwraca uwagi na samotność ludzi starszych. Młodzi zachłysnęli się elektroniką i nowoczesnością i zapominają o poświęcaniu czasu ludziom starszym. Wolą bawić się z przyjaciółmi, podróżować, jeździć samochodem i zapominają o swoich najbliższych. To jest smutne i bezduszne, ponieważ wtedy ludzie starsi tracą nadzieję, ze ktoś ich kocha i potrzebuje, bo widzą, że dla młodych ważniejsze są przyjemności niż najbliższa rodzina. Ludzie starsi, zwłaszcza chorzy, potrzebują pomocy i wsparcia. Potrzebują, żeby ktoś do nich przyszedł i porozmawiał, zrobił zakupy, pomógł w robieniu obiadu i w domu. Najbardziej potrzebują miłości i akceptacji.
Podobny problem był ukazany w filmie „Kevin sam w Nowym Jorku”. Na poddaszu mieszkała starsza pani i jej jedynymi przyjaciółmi były gołębie, które karmiła. Nikt jej nie odwiedzał i była przygnębiona. Pani pomogła Kelvinowi w ucieczce przed bandytami. Kelvin przestraszył się jej i uciekł, ale później wrócił i przeprosił, że krzyczał. Ona zaprosiła go do domu i się zaprzyjaźnili. Kelvin powiedział jej, że może na nim zawsze polegać.
Samotność była również ukazana w baśni Andersena ,,Dziewczynka z zapałkami”. Nikt nie zauważył, że była samotna i zmarznięta. Wszyscy siedzieli w ciepłych domach, a ona zamarzła na zewnątrz.
Uważam, że taki spot reklamowy jest bardzo potrzebny.
Pewnego dnia dziewczynka obserwowała niebo przez lunetę i zauważyła, że na księżycu mieszka starszy pan. Każdego dnia, gdy wracała ze szkoły patrzyła w lunetę i starała się z nim skontaktować. Próbowała na wiele sposobów: strzelając z papierowego łuku, rzucając papierowe samoloty oraz próbując pokazać list. Pewnej nocy wigilijnej wysłała prezent, do którego były przywiązane balony, aby mógł dolecieć. Gdy prezent doleciał na księżyc mężczyzna był bardzo zaskoczony i zarazem szczęśliwy. Okazało się, że prezentem była luneta. Kiedy przez nią spojrzał zobaczył machającą w jego stronę dziewczynkę i uświadomił sobie, że nie jest sam.
Przesłaniem filmu jest pokazanie problemu samotności ludzi starszych. Autorzy chcieli nam pokazać, że samotni starsi ludzie są bardzo smutni, przygnębieni i nic ich nie cieszy. Takim osobom trzeba pomóc i udowodnić im, że ktoś o nich pamięta i myśli. Wtedy wracają do normalnego życia, czują się szczęśliwi i potrzebni. Moim zdaniem autorzy pokazali też, że dzieci są bardziej wrażliwe na cudze nieszczęście niż dorośli. Dorosły nie zawracałby sobie głowy jakimś panem na księżycu, ponieważ ma zawsze wiele obowiązków i pracy. Dziewczynkę zmartwiło to, że ten pan nie ma nikogo bliskiego i jest bardzo smutny.
Starała się z nim skontaktować i nie traciła nadziei. Myślała o nim, kiedy wracała ze szkoły i gdy jechała samochodem do domu. Kiedy w końcu udało jej się z nim skontaktować była bardzo szczęśliwa, że ktoś kto nikogo nie miał i był bardzo smutny w końcu się uśmiechnął.
Autorzy chcieli również pokazać, że święta nie polegają tylko na otrzymywaniu prezentów lecz na ich dawaniu i że prezent nie musi być drogi. Wystarczy nawet zwykły list lub pokazanie komuś, że się o nim pamięta i że ten ktoś jest dla nas ważny. Dziewczynka marzyła o tym, żeby staruszek ją zobaczył i jej marzenie spełniło się w czasie świąt. Dostała wiele prezentów, ale najbardziej ucieszyła się, gdy zobaczyła, że staruszek macha do niej. Spełniło się też marzenie staruszka, czyli świadomość, że ktoś o nim pamiętał i myślał.
Autorzy starają się przekonać widzów do swoich racji w różny sposób np. nieprzypadkowo umieścili starszego pana akurat na księżycu, chociaż mogli go umieścić na przykład w budynku obok albo w innym mieście. Chodziło im o to, że odległość nie ma znaczenia lecz największe znaczenie ma nadzieja, której nie wolno stracić. Dziewczynka się nie poddawała i próbowała na różne sposoby skontaktować się ze staruszkiem. Po wielu nieudanych próbach w końcu jej się udało znaleźć sposób, by pokazać mu, że jest ktoś, kto o nim myśli.
Autorzy nie skupiali się na tym gdzie dziewczynka mieszka, ile ma lat i gdzie chodzi do szkoły, bo to nie było ważne. Najważniejsze było pokazanie wysiłku tej dziewczynki, który wkładała w to, co robiła oraz jej emocji np. smutku po nieudanym locie papierowego samolotu na księżyc. Skupili się też na emocjach staruszka np. robili zbliżenia na jego oczy, żeby pokazać jego ogromny smutek, a później łzy szczęścia.
Autorzy nieprzypadkowo wybrali czas Bożego Narodzenia, ponieważ spędza się go wspólnie z rodziną. Chcieli pokazać, że nikt nie może być sam. Na charakter reklamy wpływa również piosenka, która jest bardzo nastrojowa i spokojna.
Treść filmu bardzo wiąże się ze współczesnością, ponieważ zdecydowana większość ludzi młodych nie zwraca uwagi na samotność ludzi starszych. Młodzi zachłysnęli się elektroniką i nowoczesnością i zapominają o poświęcaniu czasu ludziom starszym. Wolą bawić się z przyjaciółmi, podróżować, jeździć samochodem i zapominają o swoich najbliższych. To jest smutne i bezduszne, ponieważ wtedy ludzie starsi tracą nadzieję, ze ktoś ich kocha i potrzebuje, bo widzą, że dla młodych ważniejsze są przyjemności niż najbliższa rodzina. Ludzie starsi, zwłaszcza chorzy, potrzebują pomocy i wsparcia. Potrzebują, żeby ktoś do nich przyszedł i porozmawiał, zrobił zakupy, pomógł w robieniu obiadu i w domu. Najbardziej potrzebują miłości i akceptacji.
Podobny problem był ukazany w filmie „Kevin sam w Nowym Jorku”. Na poddaszu mieszkała starsza pani i jej jedynymi przyjaciółmi były gołębie, które karmiła. Nikt jej nie odwiedzał i była przygnębiona. Pani pomogła Kelvinowi w ucieczce przed bandytami. Kelvin przestraszył się jej i uciekł, ale później wrócił i przeprosił, że krzyczał. Ona zaprosiła go do domu i się zaprzyjaźnili. Kelvin powiedział jej, że może na nim zawsze polegać.
Samotność była również ukazana w baśni Andersena ,,Dziewczynka z zapałkami”. Nikt nie zauważył, że była samotna i zmarznięta. Wszyscy siedzieli w ciepłych domach, a ona zamarzła na zewnątrz.
Uważam, że taki spot reklamowy jest bardzo potrzebny.
niedziela, 8 listopada 2015
Komiks
W ponurej celi siedziało trzech więźniów: Pan Bonasie,
Zbysio z Gorzelni i szpieg Kunegunda. Zostali oskarżeni o zdradę króla i groziła
im kara śmierci. Postanowili uciec z więzienia.
Zaczęli opracowywać plan. Mówili szeptem, ponieważ na
korytarzu krążyli strażnicy. Noc była ciemna i deszczowa. Przez żelazne kraty
przenikało nikłe światło księżyca. Po kamiennych ścianach spływały zimne krople
deszczu. Oni siedzieli na starej, drewnianej, spróchniałej ławce i opracowywali
plan.
- Czy chcecie wyjść z tej nory? - zapytał Edzio
- Oczywiście, że tak! – powiedział z zadowoleniem Pan
Bonasie
- Ale jak to zrobimy?- zapytał Zbych
- Będziemy musieli udawać, że chorujemy na czarną ospę –
oznajmił Edzio
- Możemy umazać się błotem i będzie wyglądać jak byśmy mieli
bąble – zaproponował Pan Bonasie
- To może się udać! – poinformował Zbych
- Zacznijmy już teraz – zaproponował Edzio
- Dobrze!- zgodził się Bonasie
- Zgadzam się z tym, co powiedział Edzio – z zapałem
powiedział Zbych
- To do dzieła!.
Kierownik więzienia przestraszył się. Udawał, że troszczy
się o zdrowie więźniów i kazał im natychmiast biec do szpitala. Biegli szybko
przez siebie, bo obawiali się, ze strażnik się ocknie i wtedy
wszystko się wyda. ... Byli głodni i zmęczeni. Po kilku godzinach
dotarli do niewielkiego miasteczka nad morzem. Nie czuli się bezpiecznie
w kraju i postanowili uciec do Chin. Ukryli się na statku, który za 2 dni miał
płynąć właśnie do Chin. Byli wolni!!!!
niedziela, 11 października 2015
''Baśń o Tęczoborze''
Za siedmioma górami za siedmioma lasami leżała cudowna
kraina Tęczobór. Kraina była porośnięta tęczowymi lasami i panowały tam tylko
trzy pory roku: wiosna, lato i jesień. Rządziła nią królowa Wiktoria o przepięknej cerze, długich,
jasnych włosach i tęczowych oczach. Mieszkała ona w tęczowym pałacu położonym
na niewielkiej wysepce. Był on porośnięty różnokolorowymi kwiatami. Mury pałacu
były stworzone z kwiatów, fontanna na dziedzińcu tryskała kwiatami, a woda
pachniała konwaliami. Nawet łóżko królowej było oplecione kwiatami. Wszędzie
fruwały przepiękne motyle, skowronki, koliberki, a po koronach drzew skakały
rude wiewiórki z puszystymi ogonami. Nawet konie, na których jeździli
mieszkańcy Tęczoboru były kolorowe – białe, żółte i niebieskie.
Królowa Wiktoria była sierotą i mieszkałą ze złą macochą
Gertrudą. Macocha chciała być najpiękniejsza na świecie, dlatego pewnej nocy
rzuciła na wszystkich zły czar. Od tej pory wszyscy mieszkańcy Tęczoboru –
elfy, ludzie i krasnoludki mieli długie nosy.
Wyjątkiem była królowa Wiktoria, ponieważ jej tata przed
śmiercią rzucił na nią zaklęcie, które chroniło ją przed złymi mocami. Macocha
była wściekła i postanowiła, że zrobi wszystko, żeby pozbawić Wiktorię tronu.
Uknuła spisek z Wielkim Olbrzymem Gromosławem z Krainy Wiecznego Mrozu.
Gromosław miał uprowadzić Wiktorię do swojej lodowej krainy i uwięzić ją w
komnacie.
Pewnego dnia, gdy Wiktoria bawiła się w lesie z wiewiórkami
nagle zza pagórka wychylił się Olbrzym Gromosław i dmuchnął zimnym powietrzem.
W jednym ułamku sekundy cały las pokrył się grubą warstwą śniegu i lodu.
Wiktoria upadła i zemdlała z zimna, a
wiewiórki szybko uciekły, żeby zawiadomić wszystkich mieszkańców Tęczoboru o
strasznej tragedii. Wielkolud szybko podbiegł do królowej , aby ją podnieść i uprowadzić.
Całe królestwo zostało pokryte lodem. Pałac królowej był
cały zaśnieżony, kwiaty zwiędły, motyle pochowały się w szczelinach, a konie
zamieniły się w brązowe osiołki. Gdy rozeszła się wieść, że królowa zniknęła
cały kraj zaczął poszukiwania. Wiewiórki skakały po drzewach i szukały królowej
z wysoka. Na poszukiwania wyruszyły krasnoludki na osiołkach. Były
przygnębione, ponieważ bardzo martwiły się o swoją ukochaną królową. Było im bardzo zimno, ponieważ nie były
przyzwyczajone do temperatury, która teraz panowała, ale nie martwiły się tym.
Wiewiórkom udało się przedostać na sąsiednią wyspę i
zaalarmować mieszkańców o zniknięciu królowej. Powiedziały, że królowa
zamieniła się w łabędzia i można ją rozpoznać po prawym złotym skrzydle.
Jednymi z mieszkańców byli Matylda i Eugeniusz. Mieli dwoje dzieci Bonifacego i
Klementynę. Mieszkali w lesie w ubogim domku z dziadkiem Salim. Żywili się
dobrami leśnymi: grzybami, żurawiną, malinami, jeżynami. Byli bardzo szczęśliwą
rodziną i nie przejmowali się tym, że są biedni.
Pewnego dnia, gdy Matylda i Eugeniusz z synem wrócili do
domu po zbieraniu grzybów zauważyli łabędzia ze złotym prawym skrzydłem. Od
razu przypomniały im się wiewiórki i ich opowieść. Wiedzieli, że to królowa,
ale nie wiedzieli jak jej pomóc. Postanowili wykorzystać czarodziejską miskę,
którą dostali od dobrej wróżki. Mogli użyć jej tylko raz w życiu i uważali, że
to jest odpowiedni moment. Miska ta potrafiła rozwiązać nawet najtrudniejszą
zagadkę. Wystarczyło nalać do niej wody, włożyć nogi, wypowiedzieć magiczne
zaklęcie i popatrzeć w dół.
Od razu miska pokazała sposób na odczarowanie królowej i
Tęczoboru. Wystarczyło pojechać do dobrej wiedźmy z Krainy Wiecznego Mrozu, by
dała tajny eliksir na pozbycie się olbrzyma i odczarowanie królowej. Tego
zadania podjął się Bonifacy. Pojechał do wiedźmy na osiołku. Droga była długa i
kręta. Było mu bardzo zimno, ale on się tym nie martwił, ponieważ od niego
zależały losy Tęczoboru. Bardzo chciał uratować Tęczobór i królową. Gdy
dojechał do dobrej wiedźmy ona dała mu magiczną miksturę i powiedziała:
- „ Masz tu kieliszek mojej tajemnej mikstury. Mają ją
nieliczne osoby. Nie możesz upuścić ani kropelki zanim dojedziesz do domu.
Musisz wrzucić do niej włos królowej Wiktorii, bo inaczej mikstura nie będzie
miała swoich właściwości”
Bonifacy całą drogę zastanawiał się jak zdobędzie włos
królowej, ponieważ królowa zamieniła się przecież w łabędzia. Gdy dojechał do
domu opowiedział wszystko rodzicom i królowej, która powiedziała, że mogą się
przecież udać do pałacu i zabrać włos z jej szczotki do włosów. Młodzieniec
został w domu z rodzicami, bo był wykończony podróżą, a dziadek z jego siostrą
Klementyną popłynęli łódką na wyspę, gdzie znajdował się pałac królowej. Ubrali
się ciepło, bo w Tęczoborze panowała sroga zima. Dziadek założył grubą czapkę,
na której usiadła mewa śmieszka i wskazywała drogę. Naprzeciwko niego usiadła
dziewczynka, która założyła kurtkę i rękawice. Pod pachą trzymała królową, żeby
nie zmarzła podczas podróży. Razem z nimi popłynął osiołek, żeby mogli szybciej
się przedostać do pałacu.
Kiedy dotarli do Tęczoboru, dziewczynka wskoczyła na osiołka
i szybko popędziła z królową do pałacu. Zabrały włos i wróciły do łódki. Po
powrocie do domu wrzucili do mikstury włos królowej i natychmiast dali jej do
wypicia. Po kilku sekundach łabędź zamienił się w królową.
Wiktoria była szczęśliwa i wróciła do Tęczoboru. Zauważyła,
że wszystko wróciło do normy: po śniegu śniegu nie było ani śladu. Ptaki znowu
zaczęły śpiewać, motyle znowu zaczęły fruwać, a kwiaty zaczęły wypuszczać
piękne kolorowe pąki. Powitały ją krasnoludki galopujące na tęczowych konikach.
Były bardzo szczęśliwe widząc swoją ukochaną królową całą i zdrową.
Wiktoria była bardzo wdzięczna rodzinie Eugeniusza i
Matyldy. Powiedziała, że mogą zamieszkać razem z nią w jej pałacu. Oni jednak
woleli zostać na swojej wysepce, dlatego Wiktoria podarowała im nowe ubrania,
piękne namioty i obiecała, że już do końca życia nie będą biedni. Wszyscy żyli
długo i szczęśliwie.
KONIEC
poniedziałek, 15 czerwca 2015
List polecający
Papugowo, 15.06.2015
Klement Tupitus
Ul. Optymistyczna 6/6
50-000 Papugowo
Do
Dyrektora Agencji
Filmowej „ACTRESS”
Ul. Za siódmą Górą 1
99-999 Hollywood
Szanowny Panie Dyrektorze!
Jestem agentem Pana Gienka Gniota
i chciałbym polecić go jako kaskadera filmowego. Przeczytałem w internecie, że
poszukuje Pan kaskadera do filmu przygodowego, który będzie wyreżyserowany
przez Augusta Odważnego. Piszę do Pana, ponieważ mój klient ma duże zdolności
aktorskie jak i kaskaderskie i znakomicie nadaje się do tej roli.
Gienek Gniot jest bardzo
przystojny i sławny. Występował już w wielu filmach, nawet w bardzo
niebezpiecznych rolach np. w filmie „Mission Impossible”, „Iron-Man”, „Indiana
Jones”. Działa jak magnes na publiczność, dlatego filmy z nim zawsze przynoszą
ogromne sukcesy. Sale kinowe wypełniają się tłumami i nie ma praktycznie
wolnych miejsc, a bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Mój klient jest bardzo odważny, wysportowany i odporny na
wszelkie urazy. Jest bardzo wytrzymały i umie wytrzymać upadek z dużej
wysokości. Może się to przydać w niebezpiecznych skokach z drapaczy chmur. Zdobył
licencję na latanie samolotem i skakał mnóstwo razy ze spadochronem. Przetrwał
nieraz groźne burze piaskowe oraz tornada, powodzie i susze. Skakał na bungie z
ogromnych wysokości. Był też wystawiony na próbę przetrwania na bezludnej
wyspie. Doskonale poluje na kangury, żubry, bizony, a nawet słonie i lwy.
Myślę, że ta oferta Pana zachęci
i że zaprosi nas Pan w najbliższym czasie na spotkanie, żebym mógł lepiej
przedstawić Panu mojego Klienta.
Dla zachęty wysyłam kilka zdjęć z różnych scen filmowych z
udziałem Gienka Gniota.
Z poważaniem
Klement Tupitus
czwartek, 14 maja 2015
Sprawozdanie z wycieczki do oczyszalni ścieków
23 marca brałem udział w wycieczce klasowej do oczyszczalni ścieków w Dąbrowie Górniczej.
Przyjechałem do szkoły jak zwykle o godzinie 8, ale nie
miałem w tym dniu lekcji. Wyruszyłem wraz z moją klasą o godzinie 8:30
autokarem. Jechałem około 30 minut.
Kiedy autokar się zatrzymał wysiadłem i z ulgą
rozprostowałem nogi. Ustawiłem się z moim kolegą w parze i wówczas zauważyłem
dużą stertę ziemi. Wszyscy się śmiali, że to sterta odpadów pościekowych. I
mieli rację, bo kiedy przechodziłem obok tej góry zauważyłem tabliczkę z
napisem „Osad pościekowy”.
Najpierw udałem się z klasą do budynku głównego i zapoznałem
się z przewodnikami. Następne podzielono nas na kilka grup. Ja i moja grupa
zwiedziliśmy najpierw laboratorium, w którym badało się czystość wody. Pani
pokazywała różne substancje szkodliwe oraz nieszkodliwe dla naszego zdrowia,
skóry i życia. Mogłem powąchać te substancje i zrobić jeden eksperyment.
Połączyłem ze sobą dwie ciecze: wodę i niebieski płyn. Wlałem je do szklanego
cylinderka i wymieszałem dokładnie. Moje zaskoczenie było duże, bo niebieski płyn
przeistoczył się w zielony gęsty glut. Nie miał on żadnego zapachu. Kiedy
pracownicy laboratorium się odwrócili wsypałem do cylinderka pomarańczowy proszek,
który leżał na stoliku. Nagle z cylinderka uniósł się niebieski dym.
Zobaczyłem, że wszyscy zamarli w bezruchu, ale ja mogłem się normalnie
poruszać. Rozejrzałem się wokoło i się trochę przestraszyłem. Z dymu wyłonił
się Alladyn w niebieskiej czapce z daszkiem, który powiedział, że spełni moje
trzy życzenia, ale muszę je przemyśleć i powiedzieć w ciągu trzech minut.
Szybko zastanawiałem się, co wybrać, tak aby wszystkim było dobrze. Pierwszym
życzeniem było, żeby moi rodzice odnosili coraz większe sukcesy. Drugim życzeniem
było dostać nowy rower, a trzecim, żeby najbliższe wakacje były dla mnie
najlepsze na świecie. Alladyn powiedział „ Twoje życzenia zostaną spełnione.
Życzę miłego dnia!” i rozpłynął się w powietrzu. Dym w trzy sekundy wyparował,
a moi przyjaciele wraz z innymi osobami wrócili do normalności. Nikt niczego
nie zauważył.
Po zwiedzeniu laboratorium poszliśmy do niezbyt fajnego
miejsca, gdzie cały czas mocno śmierdziało i nie dało się wytrzymać. Było to
miejsce, gdzie oczyszczało się rury z odpadków komunalnych. Zatykałem nos, tak
jak moi koledzy i przyglądałem się z co najmniej 3 metrów. Nikt nie chciał
podejść bliżej, wcale się temu nie dziwię, ale i tak najgorsze było miejsce,
które nazwałem z kolegami „rzeką odchodów”, ponieważ płynęło tam dużo kału.
Ostatnią atrakcją była gra podsumowująca wycieczkę. Chodziło
w niej o to, żeby odpowiadać na pytania związane z oczyszczaniem wody. Ja i
moja drużyna zdobyliśmy drugie miejsce, a pierwsze zdobyła drużyna Michała.
Wycieczka trwała do godziny 12, a o 12:30 wróciłem do szkoły
autokarem. Zjadłem obiad i czekałem na tatę, aż mnie odbierze ze szkoły.
Wycieczka bardzo mi się podobała, ponieważ mogłem poznać
proces oczyszczania wody. To wcale nie jest takie łatwe i przyjemne, jak mi się
wydawało.
źródło: http://www.dabrowskie-wodociagi.pl/firma-w-obiektywie.aspx
Subskrybuj:
Posty (Atom)